niedziela, 24 listopada 2013

8. Oglądajcie seriale

Niekoniecznie chodzi mi o M jak Miazga czy Przepis na Gotowanie bądź Na dobre i na gorsze. Nie mam nic do polskich seriali, ale nie stoją w rankingach ogólnych zbyt wysoko.

8. Oglądajcie seriale
Mam tu na myśli wszelkie klasyki, które zostawały w TV na dłużej oraz wszelkie dobrze zapowiadające się nowości. Wyłączam z listy jedynie Modę na sukces, no chyba, że lubicie mieć do oglądania coś co niezależnie od tego, od jakiego odcinka zaczniecie i co ile odcinków będziecie wracać, to z fabułą Mody zawsze będziecie na czasie.
Każdy ma swoje upodobania. Oczywiście nie zamierzam niczego narzucać, ale tak wymieniając to co kojarzę, to warto się zastanowić nad poniższymi.
Przyjaciele czyli Rachel, Monica, Phoebe, Joey, Chandler, Ross. Szóstka wspaniałych osób, z którymi przez całe dziesięć sezonów można się naprzemiennie identyfikować. Wspaniała sprawa, gdy pewne powiedzonka przechodzą, a wręcz przenikają Wasz związek i już posiadanie kaczki i kury nie jest takim głupim pomysłem.
Dr Haus zgryźliwy, a zarazem obdarzony dużym talentem lekarz z problemami fizycznymi (ból nogi) i psychicznymi (bez komentarza:). Do tego dodajmy grupkę lekarzy, którzy wchodzą w jego ekipę do zadań specjalnych i drobną ale stanowczą szefową szpitala. Zagadki medyczne, nieznośni pacjenci i wszelkie meandry życia prywatnego, a dostaniemy całkiem dobry serial, który zdobył sporo nagród i przyniósł Hugh Laurie spora popularność. Polecam jego dwie płyty do posłuchania przy okazji.
Gra o tron czyli siedem królestw, bardzo wielu pretendentów o wspomniany w tytule tron, nota bene baaardzo niewygodny. Dużo intryg dworskich, sporo seksu, często między członkami rodziny, wojny, rzezie, karły, olbrzymy. Martin, który napisał cykl Pieśń lodu i ognia stworzył podwaliny na świetny serial, który został nakręcony dzięki HBO. Nakręcony z rozmachem oddaje dobrze to o czym można przeczytać w książkach. Ale ile przyjemniej ogląda się to będąc obejmowaną przez Niego.
Zagubieni ostatni nasz rozpoczęty serial. Obecnie jesteśmy na 3 sezonie. Wyspa ma coraz większy wpływ na jej mieszkańców, bynajmniej nie przebywających tam dobrowolnie. Grupa rozbitków lotu samolotowego próbuje przetrwać, nie poddając się atakom ze strony dzikich zwierząt, Innych czy samej wyspy. Pokręcone i niezwykle połączone losy wszystkich osób, przekonują mnie o tym, że pewne przypadki, niekoniecznie muszą być przypadkowe. Jakkolwiek to brzmi.

Lubię seriale za ich krótką formę. Nie trzeba zasiadać do oglądania wyłączając się na ponad godzinę czasu. Można skonsumować odcinek podczas spożywania obiadu. Ponadto wiesz co będzie dziś oglądać, na co masz ochotę. Kolejna część jest przecież upragnioną kontynuacja tej przygody. Jest to tak oczywiste, że po obejrzeniu Przyjaciół, zabierając się za Lostów (Zagubionych), często padały propozycje typu: "To co, może przyjaciele...?" Ostatecznie zaczęliśmy dodawać Przyjaciele z wyspy, co ułatwiło wszystko.
Seriale są też wspaniałe do zainicjowania rozmowy na jakiś temat. By przykuć uwagę widza sporo się w nich musi dziać, co wprowadza w naszą relację możliwość wymiany myśli na czasem trudne tematy.

Proszę o uwagi co do Waszych ukochanych seriali, które mogłyby zainspirować innych do wspólnego spędzania czasu.
Ten post jest tylko po to bym mógł zmienić szablon bloga...

W sumie to miałem zamiar skończyć na tym co powyżej ale może nie koniecznie. Moja Luba widzę iż ostatnio się dość mocno stara rozru(chać)szać tego bloga, któregoż to ja nieumyślnie odrobinę sobie czasowo odpuściłem.

Jednakże szykuję już, wewnątrz głowy, swój wielki "come back"... " Please stand By "

piątek, 22 listopada 2013

Gram w siatkę

Większość z nas ma swoją ulubioną dyscyplinę sportową, która z chęcią uprawia, bądź ogląda. Ja z gier zespołowych doceniam siatkówkę. Wszystko zaczęło się od lekcji w-f, ale równocześnie wiele działo się na podwórku. Wszelkie "plażówki", czy gra w śledzia usprawniały koordynacje wzrokowo-ruchową. Przecież też trzeba było dobrze podać, prawda? To były czasy. Młodość i beztroska. Siatkówkę ostatecznie doceniłam gdy chodziłam do liceum, bo już pewne rozegrania zaczynały mi sensownie wychodzić. Do tej pory uwielbiam tak spędzać czas, do tego stopnia, że potrafię bez żenady podejść do obcych ludzi np. podczas wakacji i wkręcić się do gry. Nie mam wybitnych umiejętności. Nie jestem zawodowcem i z moimi 160cm nie zrobię bloku. Nawet nie próbuję. Nadrabiam uśmiechem i rzucaniem się do piłki, która jest już spisana na straty.
Mam w sobie żyłkę rywalizacji i nie odpuszczam, a jednocześnie jestem nastawiona na dobrą zabawę. No bo o to powinno chodzić w sporcie. Ciężko się gra z takimi co to wszystko przeżywają, jak mrówka okres. A propo wśród moich Panów z którymi odbijam piłkę mogę wyróżnić parę ciekawych typów. Nie będzie to wyczerpujący przekrój, bo się nie da.
 Zgrywus klepie innych po tyłkach, mówi w szatni o tym, że na te spodenki się nie spuścił, więc nie wie skąd ta plama. Brakuje jeszcze by wykonywał kopulacyjne ruchy i ściągał innym spodenki. Czasem ludzie śmieją się z żartów zgrywusa, ale z reguły bywa podobnie jak w przypadku smerfa, który miał ten sam przydomek. Głupie żarty Zgrywusa śmieszą najbardziej Jego. Da się wytrzymać, ale zapewne w większych dawkach może powodować niesytwaność
Gwiazda przychodzi i czeka na wyniesienie na piedestał za to, że jest. Ostatecznie, to należy jej się bycie w drużynie, która wygrywa, no bo jeśli gwiazda nie może błyszczeć jasnym niczym Słońce blaskiem to się mocno denerwuje. Tylko czy to nie jest przypadkiem gra zespołowa? Jej światło może być tylko odbiciem nastrojów drużyny. A najjaśniej jest tam gdzie ludzie się dobrze czują, a nie są szturchani paralizatorem, jak podwinie im się noga.
Pan w ciąży... spożywczej. Wbrew pozorom rusza się sprawnie. Dobrze się z nim gra. Zadziwiająco dobrze, trzeba jedynie uważać, gdy się cofa i nie patrzy gdzie.
Milczek dobrze gra, nie denerwuje go przegrywanie, no i Zgrywusa potrafi usadzić jednym stwierdzeniem. Ludzie go lubią, chętnie słuchają, bo nie strzępi języka, tylko jak już coś powie, to...
Przyjaciel wszystkich, do każdego podejdzie się przywitać, pociesza jak nie wychodzi, zawsze w zanadrzu ma ciepłe słowo, Lubi utrzymywać dobrą atmosferę. Co tu dużo mówić zna się na tym. Nawet jak jest zły, to nie masz mu tego za złe.

Na dziś tyle.
Możecie dorzucić coś od siebie.

wtorek, 19 listopada 2013

Produkcja kartek na BN

Od paru dni zabierałam się do zmasowanego ataku na moje nagromadzone do tej pory kartki, karteluszki i inne drobiazgi. Jestem typem chomika. Gromadzę masę niepotrzebnych już rzeczy, by potem wyczarować z tego całkiem ładne Cosie. Oczywiście podczas przygotowań jedno z pomieszczeń, przeważnie to najbardziej wysprzątane zmienia się w teren działań wojennych. Tak było i tym razem. Cała ława, znaczna część kanapy i sąsiednia przestrzeń zaczęła być okupowana. Na początku zaczęłam robić kartki, ale ich nie kończyłam, bo coś musiało wyschnąć, bo nie miałam pod ręką jakiejś istotnej części, która się idealnie by wpasowała. Powodów mogło nie być, a kartki się mnożyły niedokończone wokół. Ostatecznie stwierdziłam, że brak mi farbek akwarelowych. Ruszyłam do sklepu, by wrócić i zdać sobie sprawę, że ja przecież miałam farbki.
Co roku zabieram się do sprawienia przyjemności Naszym znajomym. Jestem zdania, że zrobiona kartka da więcej radości niż suchy sms, czy życzenia wklejone na tablicy Twarzo-Książki. Chciałabym je sprzedawać również, ale jakoś nie mogę się zebrać, by wystawić je w jakimś sklepie. Może troszkę nie wierzę w swoje umiejętności. Poza tym zdaje sobie sprawę z olbrzymiej konkurencji. Na razie kartki są prezentem. Myślę, że w którymś momencie na blogu będą wrzucane zdjęcia, wydaje mi się, że trochę tu pustawo :)
Jak zrobię te kartki to wrzucę zdjęcia.

Jak ktoś taka kartkę (mojej roboty) chciałby dostać dla siebie w ramach wysłania do swoich znajomych, to ma wielką szansę. Wystarczy poczekać na kolejny post, w którym zaprezentuję zdjęcia swych prac, wpisać w komentarzu numerek kartki, a wszelkie dodatkowe informacje napisze już w docelowym poście. Pierwsze trzy osoby, które zostawią komentarz pod postem ze zdjęciami dostanie w prezencie kartkę świąteczną. Postaram się wysłać w terminie, ale nic nie obiecuję. Poza tym, bez stresu najwyżej będzie ona użyta w następnym roku.

poniedziałek, 18 listopada 2013

7. Recycling

On zna się na stolarce, Ty umiesz szyć na maszynie, a może macie inne przydatne pasje? Lubicie majsterkować, nie wyrzucacie butelek, starych mebli czy ubrań do śmieci? Ten pomysł jest zdecydowanie dla Was.

7. Recycling
Przerobić można dosłownie wszystko, czasem tworzymy coś z niczego. Dzisiejszy pomysł czerpie całymi garściami z mody na bycie eco, ale również z szukania oszczędności, no bo przecież po co kupić nową lampę za 1200 zł (czasem jest to miesięczna wypłata, któregoś z Was), jak można pójść do lasu nazbierać trochę patyczków i ze starej niemodnej już lampy zrobić coś niebanalnego.
Pomysłów na wykorzystanie starych przedmiotów jest wiele. Można zdać się na własną kreatywność, podpatrzeć u znajomych, w jakimś sklepie czy pobuszować w sieci za pomysłami. Z jakich zasobów byście nie skorzystali, będziecie mogli spędzić wspaniale i pozytywnie czas. Przecież uzupełniacie się nawzajem i każde z Was może włożyć w pracę nad nową rzeczą swoje umiejętności.
Rzeczy które zrobicie nie tylko ozdobią Wasz dom/mieszkanie, ale również mogą posłużyć jako sposób na zrobienie prezentu znajomym. Zwłaszcza, że wielkimi krokami zbliżają się święta Bożego Narodzenia.
Osobiście mam pomysł na obklejenie z Nim naszych pudełek z kartonu, które służą nam jako kosze na papier czymś na kształt kolażu, połączonego z rysunkami, jak to zrobimy, to załączę zdjęcia :)
Innym wspólnym pomysłem na recycling jest robienie modyfikacji na komputer. Ja zajmowałam się szyciem na maszynie, On zajmował się kablami już ręcznie. Działo się to przy okazji jakiegoś konkursu. Obszyliśmy wspólnie wnętrze komputera jeansem :)
Aby Wam trochę podpowiedzieć załączam listę blogów, które być może poddadzą pomysł na wykonanie czegoś  unikatowego.

DOM NA GÓRCE pomysł na choinkę oraz wiele innych ozdób do domu, z okazji świąt czy dla przyjaciół w prezencie :)
ZACZAROWANY ŚWIAT bardzo na czasie: kalendarz adwentowy, jeśli macie pod ręką m.in. filc, nitkę i igłę
MY HOUSE - MY WORLD renowacje różnych przedmiotów
RĘKODZIEŁO - ART girlanda świetlna i wiele innych ozdób do domu
A to i tak maleńki skrawek tego co można znaleźć w sieci.

niedziela, 10 listopada 2013

Wspólne spędzanie czasu - reaktywacja

Przypominam, że prowadzony był cykl wpisów o powyższej tematyce, ale gdzieś w drodze coś się rozsypało. Dlatego przypomnę dotychczasowe wpisy, a już za tydzień przejdziemy do kolejnych, świeżutkich jak ciepłe bułeczki :)

1. Czytajcie

2. Budujcie

3. Idźcie pojeździć

4. Idźcie na kawę

5. Połaskoczcie się

6. Grajcie w scrabble

sobota, 21 września 2013

Zaniedbany

Jak na razie blog unosi się w cybernetycznej przestrzeni mocno zaniedbany. Zupełnie nie wiem czemu koncept nawalił. Może trochę przez niewielkie zainteresowanie z Jego strony. No cóż. Miałam najwyraźniej za duże nadzieje. Teraz się to trochę zmieni. Pozwolę blogu odżyć, a jeśli z czasem zainteresuje się pisaniem On, to będę prze-szczęśliwa. Bądź co bądź taki był zamysł. Ostatecznie dobrze jest wiedzieć co dzieje się zarówno w Jej jak i w Jego głowie, zupełnie jak w sądownictwie, gdzie należy poznać wersje obu stron, aby wyrok mógł mieć sprawiedliwy charakter.

Najtrudniejszą rzeczą w moim małżeństwie, jest z mojej perspektywy, nadmierna zaborczość, którą przejawiam względem Niego. Rozumiem, że mężczyźni potrzebują chwili dla siebie, zupełnie jak każdy człowiek. Rozumiem, że chcą rozwijać swoje zainteresowania. Rozumiem również, że pragną tej ciszy od naszych wiecznie nawijających same pierdoły ust. Jednakże ciężko mi przychodzi to uszanować i dać ten cenny czas i spokój. Chciałabym być podziwiana na każdym kroku, czuć ogólne zainteresowanie moją osobą. Postronni mogą mnie posądzić o potrzebę by całował moje stopy bądź pozostawiane przeze mnie ślady, ale muszę rozczarować. Ja chcę Nas, a nie Jego i Mnie. Chcę oglądać z nim filmy, grać w różne gry, chodzić na spacery, czuć Jego zapach, robić różne szalone rzeczy, jak i te mniej szalone. I najgorsze jest, że ciągle mi mało. Fakt są dni, kiedy mam to wszystko, czasem nawet dzieje sie to przez kilka dni pod rząd. Jednak jak się tylko kończy, to myślę: "Czemu ucieka ode mnie, czemu nie chce mojej obecności? Co ja złego zrobiłam?" Byłoby dobrze gdybym miała stałą znajomą, która byłaby zawsze pod ręką i która chętnie by ze mną rozmawiała na babskie tematy. Nie mieszkam w zabitej deskami dziurze, ale jakoś ciężko złapać z kimś nieznanym dobre fale.